Powrót


próbowałem zamknąć rysunek
oczu twoich przepastnych
w czasoprzestrzeni świata
zakrzywionej od potęgi
ciężaru miłości
a przecież w tym maleńkim odłamku
wysyłającym uczucia
z prędkością światła
kwitną maki pełne ciebie
malowane słońcem
a motyle skrzydłami
tworzą powiew tęsknoty
rozwiewający włosy
stałaś się nadzieją
tęczą galaktyk
a ja zagubiony
buduję pomost spadających gwiazd
dla twoich stóp
którymi biegniesz
przez otchłanie czarnych dziur
po dywanie moich łez
tylko szeptem wypisuję słowa
najprostsze na ziemi
wśród słoneczników ukryte
kocham